Był zimowy wieczór. Asasyn Romek o pseudonimie Sebix spacerował gwarnymi ulicami Ełku. W powietrzu unosił się zapach mokrego asfaltu. Było dość chłodno ale nie na tyle żeby padający śnieg z deszczem mógł być bez deszczu i utrzymać się dłużej niż kilka sekund. Szum przejeżdżających aut mieszał się z szelestem dresów ludzi zaopatrujących się w środki znieczulające na sylwestra. Patrzył na nich jak na nic nie wiedzących zombie, którzy zajmują się tylko konsumpcją, podczas gdy on ma do wykonania misję. Nie wiedział jeszcze jaką misję. Tego miał się dowiedzieć w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego.
Neogotycki kościół wydawał mu się dziwnym miejscem na spotkanie jednakowoż zgodnie ze wskazówkami udał się do środka i usiadł na wyziębionej ławce. Nie wiedział czy ma udawać, że się modli czy pograć w Angry Birds. Wysunął telefon z kieszeni. Stan baterii pokazywał 16%. "No to jednak modlitwa." - pomyślał ale nie zdążył złożyć nawet rąk kiedy poczuł na swoim karku chłodny oddech. Nie słyszał wcześniej żadnych kroków. Nie widział żadnego cienia. Wiedział że nie jest to przypadkowy wierny. Odchylił głowę do tyłu i zaczął słuchać.
- "Posłuchaj Sebix. Długo już udawałeś dresiarza. Przez cały ten czas udowadniałeś wszystkim swój brak inteligencji tylko po to żeby w odpowiedniej chwili wziąć udział w ważnej misji. To dziś. Templariusze założyli w Ełku na ulicy Armii Krajowej Książęcy Kebab. Ładna nazwa prawda? Jak się domyślasz 4 agentów umieszczonych tam robi wszystko żeby ograbić lokalną społeczność z pieniędzy a ponad to uczynić ich niezdolnymi do walki. Wiesz jakim sposobem Sebix? Jedno słowo: Kalorie! I to przeważnie puste! Wiesz co robi podwójny ser na twojej zapiekance? Spowalnia twój każdy krok. Sprawia że nie masz siły walczyć Sebix. Musisz doprowadzić do upadku tego podłego kebaba jeszcze dziś." - Tak samo jak pojawił się znikąd tak samo znikł Wielki Mistrz Zakonu Asasynów się nie patyczkował w tańcu. Sebix oczywiście wiedział o kebabie i o templariuszach. Miał już w głowie pewien plan.
Udał się na miejsce. Wybrał pieniądze z bankomatu umieszczonego tuż obok lokalu. Czerwone litery napisu Kebab Książęcy przerwane były tylko symbolem korony pomiędzy wyrazami. Wszedł do środka. Jego uszy zaatakował od razu głośny ryk pijanej i cuchnącej gawiedzi. Na twarz przy wejściu buchnęło ciepło. Nozdrza podrażnił swąd obracanej na rożnie baraniny. Sebix podszedł do lady i zamówił piwo. Ocenił szybko sytuację. Nie da się teraz. Nie kiedy wszyscy czterej są w pomieszczeniu. Do zamówienia poprosił dopisać jeszcze kebab. "Z jakim sosem?" zapytał jadłopodawca. "Z czosnkowym" - odparł Sebix - "Tylko żebyś nic tam nie dodał bo ci nim mordę wysmaruję." Pijani klienci podchwycili temat. "Gdzie jest mój kebab?! Na kolana i do pana!" - darł ryja pryszczaty dres wyraźnie mieszkający na siłowni. Sebix uśmiechnął się pod nosem. Nie sądził że tyle wystarczy żeby podgrzać atmosferę.
Teraz usiadł blisko baru obserwując wyżywających się ksenofobów, którzy nie mieli pojęcia, iż tak naprawdę czterech obcokrajowców wykonuje właśnie tajną misję na rzecz zakonu templariuszy. Po pewnym czasie jeden z arabów nie wytrzymał i wyszedł ochłonąć na zaplecze. Dwóch pozostałych było na kuchni. Za ladą został tylko jeden brodaty brunet o ciemnej karnacji. Chwilę później do baru wszedł młody chłopak. Jego twarz zdradzała wrodzone cwaniactwo. Poprosił o Kebab na wynos. Sebix musiał działać szybko. Kiedy właściciel odwrócił się tyłem aby krzyknąć: "Kebab raz!" asasyn w mgnieniu oka trącił czubkiem buta stojącego przy kasie cwaniaka i w tym samym niemal czasie lewą ręką na kasie kliknął parę razy w klawiaturę urządzenia. Następnie złapał upadającego chłopaka za rękę i powiedział: - "Przepraszam. Ciasno tu. A te łajzy jeszcze oszukują na rachunkach. Co złego to nie ja." I wyszedł.
Młodzieniec poczekał cierpliwie na swoje zamówienie. Po czym usłyszał jak arab odczytuje cenę z paragonu. Dwadzieścia złotych. "Jak to dwadzieścia? Ty arabski małpiszonie! Tam masz napisane że kebs jest po 15. Chcesz mnie oszwabić na pięć ziko? Niedoczekanie Twoje! Biorę dwie cole za to." I zanim sprzedawca zdążył wyjaśnić, że coś poszło nie tak zniknął w drzwiach.
Tymczasem czekający na zewnątrz Sebix podstawił mu nogę zaledwie kilkanaście metrów od lokalu po czym usunął się w cień. Wtem z kebabu wybiegło 2 templariuszy chcących naprawić to co się stało. W końcu przykuwanie uwagi do tego miejsca było niepożądane. Biegli wykrzykując: "Proszę pana! To pomyłka! Oto pańskie pięć złotych! Proszę oddać napoje. Nie jesteśmy naciągaczami." - Młodzieniec jednak rzucił się do ucieczki. Na wysokości poczty przeciął ulicę Armii krajowej i zaczął zwiewać przez park solidarności. Tam niestety dogonili go templariusze. Jeden z nich złapał go za ręce a drugi chciał mu włożyć piątaka do kieszeni. W tym samym momencie Sebix błyskawicznie wcisnął mu nuż w dłoń nie ujawniając nawet swojej obecności. Zdziwiony ara,b kiedy zrozumiał co się stało, odczuł bolesnego kopniaka w jaja od swojej przypadkowej ofiary. Bojąc się kolejnego ataku wymierzył nożem drugi cios. Co było dalej Sebix już się tylko domyślał. Znikną z parku. Udał się na sushi na Mickiewicza.
Dalszy ciąg historii śledził już w TV. Kebab zniszczyli kibole. Tak samo jak mieszkanie jednego z pracowników. Całą czwórka została aresztowana. Dwóch co prawda po chwili zwolniono ale tu byli już skończeni. "Kolejna udana misja" - pomyślał Sebix po czym wyłączył telewizor, odłączył telefon z ładowarki i rozpoczął rozgrywkę w Angry Birds. Musiał się zrelaksować zanim nadejdzie kolejna misja.
Neogotycki kościół wydawał mu się dziwnym miejscem na spotkanie jednakowoż zgodnie ze wskazówkami udał się do środka i usiadł na wyziębionej ławce. Nie wiedział czy ma udawać, że się modli czy pograć w Angry Birds. Wysunął telefon z kieszeni. Stan baterii pokazywał 16%. "No to jednak modlitwa." - pomyślał ale nie zdążył złożyć nawet rąk kiedy poczuł na swoim karku chłodny oddech. Nie słyszał wcześniej żadnych kroków. Nie widział żadnego cienia. Wiedział że nie jest to przypadkowy wierny. Odchylił głowę do tyłu i zaczął słuchać.
- "Posłuchaj Sebix. Długo już udawałeś dresiarza. Przez cały ten czas udowadniałeś wszystkim swój brak inteligencji tylko po to żeby w odpowiedniej chwili wziąć udział w ważnej misji. To dziś. Templariusze założyli w Ełku na ulicy Armii Krajowej Książęcy Kebab. Ładna nazwa prawda? Jak się domyślasz 4 agentów umieszczonych tam robi wszystko żeby ograbić lokalną społeczność z pieniędzy a ponad to uczynić ich niezdolnymi do walki. Wiesz jakim sposobem Sebix? Jedno słowo: Kalorie! I to przeważnie puste! Wiesz co robi podwójny ser na twojej zapiekance? Spowalnia twój każdy krok. Sprawia że nie masz siły walczyć Sebix. Musisz doprowadzić do upadku tego podłego kebaba jeszcze dziś." - Tak samo jak pojawił się znikąd tak samo znikł Wielki Mistrz Zakonu Asasynów się nie patyczkował w tańcu. Sebix oczywiście wiedział o kebabie i o templariuszach. Miał już w głowie pewien plan.
Udał się na miejsce. Wybrał pieniądze z bankomatu umieszczonego tuż obok lokalu. Czerwone litery napisu Kebab Książęcy przerwane były tylko symbolem korony pomiędzy wyrazami. Wszedł do środka. Jego uszy zaatakował od razu głośny ryk pijanej i cuchnącej gawiedzi. Na twarz przy wejściu buchnęło ciepło. Nozdrza podrażnił swąd obracanej na rożnie baraniny. Sebix podszedł do lady i zamówił piwo. Ocenił szybko sytuację. Nie da się teraz. Nie kiedy wszyscy czterej są w pomieszczeniu. Do zamówienia poprosił dopisać jeszcze kebab. "Z jakim sosem?" zapytał jadłopodawca. "Z czosnkowym" - odparł Sebix - "Tylko żebyś nic tam nie dodał bo ci nim mordę wysmaruję." Pijani klienci podchwycili temat. "Gdzie jest mój kebab?! Na kolana i do pana!" - darł ryja pryszczaty dres wyraźnie mieszkający na siłowni. Sebix uśmiechnął się pod nosem. Nie sądził że tyle wystarczy żeby podgrzać atmosferę.
Teraz usiadł blisko baru obserwując wyżywających się ksenofobów, którzy nie mieli pojęcia, iż tak naprawdę czterech obcokrajowców wykonuje właśnie tajną misję na rzecz zakonu templariuszy. Po pewnym czasie jeden z arabów nie wytrzymał i wyszedł ochłonąć na zaplecze. Dwóch pozostałych było na kuchni. Za ladą został tylko jeden brodaty brunet o ciemnej karnacji. Chwilę później do baru wszedł młody chłopak. Jego twarz zdradzała wrodzone cwaniactwo. Poprosił o Kebab na wynos. Sebix musiał działać szybko. Kiedy właściciel odwrócił się tyłem aby krzyknąć: "Kebab raz!" asasyn w mgnieniu oka trącił czubkiem buta stojącego przy kasie cwaniaka i w tym samym niemal czasie lewą ręką na kasie kliknął parę razy w klawiaturę urządzenia. Następnie złapał upadającego chłopaka za rękę i powiedział: - "Przepraszam. Ciasno tu. A te łajzy jeszcze oszukują na rachunkach. Co złego to nie ja." I wyszedł.
Młodzieniec poczekał cierpliwie na swoje zamówienie. Po czym usłyszał jak arab odczytuje cenę z paragonu. Dwadzieścia złotych. "Jak to dwadzieścia? Ty arabski małpiszonie! Tam masz napisane że kebs jest po 15. Chcesz mnie oszwabić na pięć ziko? Niedoczekanie Twoje! Biorę dwie cole za to." I zanim sprzedawca zdążył wyjaśnić, że coś poszło nie tak zniknął w drzwiach.
Tymczasem czekający na zewnątrz Sebix podstawił mu nogę zaledwie kilkanaście metrów od lokalu po czym usunął się w cień. Wtem z kebabu wybiegło 2 templariuszy chcących naprawić to co się stało. W końcu przykuwanie uwagi do tego miejsca było niepożądane. Biegli wykrzykując: "Proszę pana! To pomyłka! Oto pańskie pięć złotych! Proszę oddać napoje. Nie jesteśmy naciągaczami." - Młodzieniec jednak rzucił się do ucieczki. Na wysokości poczty przeciął ulicę Armii krajowej i zaczął zwiewać przez park solidarności. Tam niestety dogonili go templariusze. Jeden z nich złapał go za ręce a drugi chciał mu włożyć piątaka do kieszeni. W tym samym momencie Sebix błyskawicznie wcisnął mu nuż w dłoń nie ujawniając nawet swojej obecności. Zdziwiony ara,b kiedy zrozumiał co się stało, odczuł bolesnego kopniaka w jaja od swojej przypadkowej ofiary. Bojąc się kolejnego ataku wymierzył nożem drugi cios. Co było dalej Sebix już się tylko domyślał. Znikną z parku. Udał się na sushi na Mickiewicza.
Dalszy ciąg historii śledził już w TV. Kebab zniszczyli kibole. Tak samo jak mieszkanie jednego z pracowników. Całą czwórka została aresztowana. Dwóch co prawda po chwili zwolniono ale tu byli już skończeni. "Kolejna udana misja" - pomyślał Sebix po czym wyłączył telewizor, odłączył telefon z ładowarki i rozpoczął rozgrywkę w Angry Birds. Musiał się zrelaksować zanim nadejdzie kolejna misja.
Komentarze
Prześlij komentarz